Zwroty rowerów to stan umysłu
Wstawiłem już kilkadziesiąt historii, w których opisuje swoje bardzo nietypowe spotkania z klientami. Zdarzyło mi się też opisywać to, co miało miejsce w przestrzeni cyfrowej, gdzie zamiast rozmawiać, odpisywałem swoim klientom na maile. Parę razy opisałem historię, która zakończyła się szczęśliwie dla wszystkich jej bohaterów, jednak przeważająca część sagi o serwisie rowerowym (wasz pomysł na nazwę, nieźle mi się spodobała) nie ma optymistycznych zakończeń dla którejś ze stron. Czy jest to swego rodzaju dowód na to, że obywatele naszego kraju to najbardziej roszczeniowy i egoistyczny naród na świecie? Tego nie wiem, nie jestem ekspertem. Ale moje doświadczenie w pracy z klientem każe mi sądzić, że najwięcej problemów mają te osoby, które sami je stwarzają. O gubieniu paragonów albo próbie zwracania uszkodzonych towarów nie będę się rozpisywał, bo wyszłaby mi z tego gruba książka. Są to tego typu problemy, które można w łatwy, wręcz banalny sposób rozwiązać. Ale tam, gdzie pojawia si