Brak ostrożności nie wróży niczego dobrego
Na bank każdemu kiedyś zdarzyło się kiedyś coś zepsuć. Czy to z powodu kijowego wykonania tego czegoś czy ze zwykłej nieuwagi, a czasem ze złości. To ostatnie jest szczególnie ciekawe, bo historie ze zniszczeniem lub uszkodzeniem czegokolwiek w przypływie złości zawsze bawią. Przynajmniej z perspektywy czasu. Chyba nie ma człowieka który nie uśmiechnąłby się pod nosem na wieść o tym, że ktoś rozwalił kontroler od PlayStation po przegranym meczu w Fife. Jeżeli uszkodzeniu uległo coś, co należało do nas, to właściwie problem rozwiąże się sam. Gorzej dzieje się, gdy ktoś dał nam coś na przechowanie lub pożyczył, a my przez przypadek to uszkodziliśmy. Dobre wychowanie nakazuje w takim przypadku naprawić lub odkupić to, co się zniszczyło, z tym chyba każdy się zgodzi. Tworzy się jednak kolosalny problem, gdy uszkodzeniu uległo coś, co ma dość sporą wartość. Zainteresowani? Jeśli tak, to zapraszam i życzę miłego czytania Oczywiście dziękuje moim patronom, Maurycemu oraz Jakubowi. A także o